Najnowsze wpisy


I co z tego, że chodził w bluzach i lubował...
Autor: rapreport
28 maja 2015, 10:23

I co z tego, że chodził w bluzach i lubował się w wywiadach hip hopowych? Miał zorganizowany czas w swoim młodym niezorganizowanym życiu. Planował i marzył. Lubił zagłębiać się w swoim świecie. Lubił zgłębiać rap w wywiadach hip-hopowych. Ona też to lubiła, jednak powoli otwierała przed nim furtkę do duszy, którą już dawno zamknęła na wielką kłódkę wyrzucając klucze. Wiedziała, że jest jedyną osobą, przed którą może się otworzyć, i pokazać mu całe piękno, jakie tam przez cały czas pielęgnowała. On z niej je wydobywał, przeskakiwał przez wysokie mury, które odgradzały jej świat od rzeczywistości zwykłych ludzi. Ona starała się dodawać mu otuchy, wspierać. Chciała stać u jego boku i po prostu być, ofiarowując mu swoje wnętrze. Był natchnieniem dla jej duszy, która rosła i piękniała. Lubili odkrywać się, dzielić we dwójkę codzienność. To dawało im siłę do życia i motywowało oboje. Cieszyli się małymi rzeczami, celebrując w zwyczajnych chwilach swoje małe szczęście.

Nawet nie zdążył zdjąć bluzy Nike...
Autor: rapreport
21 maja 2015, 11:54

Nawet nie zdążył zdjąć nike bluzy, przyniosła herbatę i usiadła obok.

- To gdzie pracujesz? Opowiedz mi coś i powiedz jeszcze co mogę teraz puścić, tak bardzo bym chciała usłyszeć coś, co gra ci w głowie.

- Dziś nie pracuję, skłamałem byś się mną zainteresowała, ale na co dzień dorabiam sobie w drukarni. Zazwyczaj na nocnych zmianach.

Ona znowu uśmiechnęła się zdawkowo, położyła na jednym ze skrzypiących łóżek, nakryła małym czerwonym kocykiem i poprosiła by zalał kawę.

- Jestem taka zmęczona- zmęczona wieczorem, ludźmi, życiem całym zmęczona – Zamyśliła się. On posłusznie podał jej herbaty i przysiadł koło niej. Pomyślał, że dla tego stworzonka chce tylko uśmiechu, chce wprawiać ją w uśmiech i chce by nigdy, ale to nigdy uśmiech ten się nie skończył.

- Wiem co ci puszczę mała – rzucił, a z głośników popłynęła spokojna i piękna melodia dawnej melodii jak to dziewczyna.

- Myślę że to trochę o tobie, choć w sumie to w ogóle Cię nie znam. Ona z zamkniętymi oczami i uśmiechem na twarzy, już spała. Spojrzał na nią, pogłaskał po głowie, przykrył, nie zapomniał zapiąć nike bluzy i wyszedł zamykając spokojnie drzwi. Pomyślał że jeszcze tu wróci, ze musi tu wrócić.

Mijał skateshop i z każdym krokiem był...
Autor: rapreport
21 maja 2015, 11:45

Szedł do niej. Z lewej strony ulicy mijał skateshop, z drugiej strony piekarnię. Z każdym krokiem był bliżej niej. Jeszcze jeden skateshop, w końcu mały park i jej klatka. Drzwi były otwarte, a ona czekała na niego w przedpokoju. Wiedział, że ma ją w garści. Nie wiedział jak bardzo się mylił. Weszli do małego pokoiku. Był urządzony jak za dawnych lat. Dwie wersalki, rozkładające się z przyjemnym skrzypieniem, dwa kwiaty na pisakowych ścianach wyrastające spokojnie z doniczek i stara unitra z pokrętłami, kontrastowały przyjemnie z otwartym jeszcze laptopem. Na wielkim obrazie słońce zachodziło za horyzont rozlanej leniwie rzeki. Dywan, niczym prosto od perskiego wezyra, przycisnęła mała rozkładana ława przykryta czerwonym niby-obrusikiem. I fotele jak prosto z pokoju dziadka, rozkładane i czerwone dodawały uroku temu już i tak przyjemnemu miejscu. W myślach odtwarzał zdarzenia jej wczorajszego wieczoru. Porozrzucane kosmetyki, puste kieliszki, popielnica. Kto jeszcze tu był? Pomięty koc, a wszędzie porozrzucane przeróżne części garderoby. Ona poszła zaparzyć herbaty.

New bad line okulary na jego nosie
Autor: rapreport
18 maja 2015, 09:44

Jakie piękne okulary miał na nosie. Tym piegowatym nosie z zadziornie zadartym noskiem. Uwielbiała na niego patrzeć, ukrytkiem i jawnie wgapiać się godzinami. To była jedna z jej miłości, a tych w życiu trochę się jej już przydarzyło. New bad line okulary odbijały jej odbicie tak wspaniale jak prawdziwe lustro, przez co uśmiechała się do niego i do siebie jeszcze szerzej, najbardziej radośnie jak tylko była w stanie. On odpowiadał jej tym samym, za każdym razem strojąc jedną ze swoich stu zabawnych min. Mogli milczeć godzinami, albo gadać przez całą noc, w zależności od nastroju. Nie robili ze sobą nic wielkiego, po prostu, zwyczajnie cieszyli się swoją obecnością. Tego wieczoru było bardzo parnie i ciepło. Zaczęli się wygłupiać, przekomarzać się i zaczepiać. Raz ona go z łokcia, raz on ją za włosy. Jak dzieci z podstawówki pomimo tego, że mieli oboje już sporo ponad dwadzieścia lat. Lubili się zwyczajnie, może kochali w sobie, ale każde we własny sposób bez sztuczności i wyrzutów. To nie była toksyczna znajomość. Oglądali, jak nad ich głowami z nadzieją zapalały się kolejne gwiazdy, coraz jaśniej i pełnie. Kiedy obserwowała księżyc ujął jej podbródek w dłoń i lekko pocałował. Popatrzyła na niego, zdjęła new bad line okulary z piegowatego nosa, nachyliła się. To był długi wieczór...