Mijał skateshop i z każdym krokiem był...
21 maja 2015, 11:45
Szedł do niej. Z lewej strony ulicy mijał skateshop, z drugiej strony piekarnię. Z każdym krokiem był bliżej niej. Jeszcze jeden skateshop, w końcu mały park i jej klatka. Drzwi były otwarte, a ona czekała na niego w przedpokoju. Wiedział, że ma ją w garści. Nie wiedział jak bardzo się mylił. Weszli do małego pokoiku. Był urządzony jak za dawnych lat. Dwie wersalki, rozkładające się z przyjemnym skrzypieniem, dwa kwiaty na pisakowych ścianach wyrastające spokojnie z doniczek i stara unitra z pokrętłami, kontrastowały przyjemnie z otwartym jeszcze laptopem. Na wielkim obrazie słońce zachodziło za horyzont rozlanej leniwie rzeki. Dywan, niczym prosto od perskiego wezyra, przycisnęła mała rozkładana ława przykryta czerwonym niby-obrusikiem. I fotele jak prosto z pokoju dziadka, rozkładane i czerwone dodawały uroku temu już i tak przyjemnemu miejscu. W myślach odtwarzał zdarzenia jej wczorajszego wieczoru. Porozrzucane kosmetyki, puste kieliszki, popielnica. Kto jeszcze tu był? Pomięty koc, a wszędzie porozrzucane przeróżne części garderoby. Ona poszła zaparzyć herbaty.
Dodaj komentarz